Polską część Puszczy Białowieskiej po niemal kilkudziesięciu latach przerwy odwiedził niedźwiedź! Nietypowego gościa zaobserwowali pracownicy Instytutu Badawczego Leśnictwa w Białowieży 13 czerwca br. Z kolei 14 czerwca 2019 r. zarejestrowała go foto-pułapka Instytutu Badawczego Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży. LINK TUTAJ.
Jako że status lokalizacji „naszego” misia to „ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”, także podczas przebywania w lesie radzimy zachować ostrożność. Do niedźwiedzia – jak do każdego dziko żyjącego zwierzęcia – nie należy się zbliżać. Powinniśmy się wycofać i powoli się oddalać – byle nie odwracać się tyłem i nie uciekać! A na spacery wybierajmy trasy o dobrej widoczności, słabo zarośnięte krzewami.
Obecność niedźwiedzia po polskiej stronie Puszczy Białowieskiej dziś wzbudza niemałą sensację – i nie ma się co dziwić, bo dawno go tu nie było. Ostatni raz w 1963 r. I pomyśleć, że jeszcze trzy wieki temu niedźwiedź miał w Puszczy stały meldunek… Ano właśnie - skoro pobyt misia w puszczy to dziś temat numer jeden w mediach, dorzucamy od siebie tekst, który ukazał się na stronie w 2016 r. Będzie o oczywiście o niedźwiedziach :).
Tekst ukazał się na stronie www.powiat.hajnowka.pl w 2016 r. Ostatnia aktualizacja – 18.06.2019 r.
Kartka z puszczańskiej kroniki: Jak w Puszczy Białowieskiej populację niedźwiedzi odnawiano…
Niedźwiedzie w Puszczy Białowieskiej wyginęły na przełomie XVIII/XIX w., przegrywając walkę o przetrwanie z człowiekiem – to niezaprzeczalny fakt. Niewiele osób wie jednak, że człowiek podjął wysiłek naprawy swojego i błędu i tak w 1937 r. w okolicach Białowieży pojawiło się pokaźne stadko niedźwiadków. Co z tego wynikło?
8 listopada 1937 r. z inicjatywy administracji Lasów Państwowych, z ogrodu zoologicznego w Poznaniu przywieziono do Białowieży spodziewającą się potomstwa niedźwiedzicę „Lolę”. Ciężarna dama zamieszkała w dwuczęściowej klatce. Troskliwa opieka leśniczych oraz białowieskie powietrze wyraźnie jej służyły, gdyż w krótkim czasie Lola została dumną mamą dwóch słodkich niedźwiadków. Dzięki specjalnemu dostosowaniu klatki, posiadającej szeroki rozstaw prętów, oba maluchy mogły swobodnie baraszkować w puszczańskich zagajnikach, by potem potulnie wrócić do mamy. Z założenia niedźwiedzie utrzymywane były w zupełnej izolacji od ludzkiego towarzystwa: dostęp do nich mogły mieć tylko osoby związane z hodowlą.
Mniej więcej w czasie, gdy niedźwiedzia rodzinka prowadziła niczym niezmącony tryb życia, w 1938 r. sprowadzono z dalekiej Rosji siedem kolejnych. A wraz nimi pojawiły się pierwsze iście „niedźwiedzie problemy”. Sowieccy obywatele wypuszczeni na wolność w maju 1938 r. po kilku dniach powrócili do Parku Narodowego. Po prostu, niedźwiedzie przyzwyczajone do towarzystwa ludzi ani myślały ich opuszczać. Niemały w tym udział mieli mieszkańcy puszczańskich wsi, którzy chętnie karmili zwierzęta (znany był przypadek misia, który zasiadał do śniadania z robotnikami, inny zaś dzięki wesołemu dokazywaniu został lokalną atrakcją wsi). Rozpuszczone zwierzaki tak się przyzwyczaiły do karmienia z ludzkiej ręki, że niezrażone zaczęły odwiedzać ludzi wbrew ich woli, a co gorsza – nie przyjmowały odmowy. Prasa rozpisywała się o przypadkach włamań do mieszkań i hoteli w celu szukania pożywienia. Gorzej, że urażony odmową niedźwiedź potrafił zaatakować. Przedwojenna prasa ze zgrozą odnotowywała przypadki ataku: w 1938 r. niedźwiedź okaleczył 6-latkę, potem 18-latkę. Tego było za wiele – wyłapane zwierzaki przetransportowano do innych części kraju – do lasów lub zoo. Znaczna część z nich została jednak zabita przez ludzi.
Ostatnia nadzieja restytucji niedźwiedzia w puszczy ostała w naszej rodzince. Początki były bardzo optymistyczne: trzymane z dala od ludzi niedźwiadki zimą 1938/1939 roku odeszły w głąb lasu, by zbudować własny dom. Z kolei ich mama Lola otrzymała nowego partnera, z którym została przewieziona w inny zakątek puszczy. Pomyślny eksperyment przerwała wojna. Ślad po maluchach zaginął, zaś do puszczy zaczęły trafiać przypadkowe zwierzęta, m.in. odebrane Cyganom przez Niemców. Wpół zdziczałe zwierzęta plądrowały wsie, doszło do kilku przypadków napaści na mieszkańców. Po wojnie projekt restytucji niedźwiedzia w Puszczy Białowieskiej przepadł, mimo że jeszcze w latach 50. natrafiano nas ich ślad. Później sporadycznie obserwowano pojedyncze osobniki przychodzące z głębi Białorusi. Aż do teraz.
Niepowodzeniem zakończyła się akcja zadomowienia niedźwiedzia w puszczy. Przedwojenne przygody misiów – momentami humorystyczne, częściej jednak tragiczne – zamknęły etap ich panowania w białowieskich matecznikach. Czy ostatecznie? Zobaczymy.
Katarzyna Miszczuk
Tekst opracowano na podstawie książki: „Lasy drugiej Rzeczpospolitej w dawnych zapisach prasowych” J. Krawczyka
fot. www.encyklopedia.puszcza-bialowieska.eu